Zjawisko odroczonej, czy opóźnionej gratyfikacji zostało po raz pierwszy zbadane przez austriackiego psychologa Waltera Mischel’a, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych po aneksji i przyłączenie Państwa Austriackiego do Rzeszy Niemieckiej w 1938 roku. Mischel zdobył swoje wykształcenie w psychologii klinicznej już w Stanach Zjednoczonych i tam też zrobił doktorat w 1956 r.
W końcu lat 60-tych Walter Mischel zaczął badać zdolność rezygnacji z natychmiastowych, ale niewielkich korzyści na rzecz dużo większych korzyści odroczonych w czasie. W jednym z eksperymentów w ramach swoich badań Mischel sprawdzał w jaki sposób dzieci w wieku przedszkolnym reagują na propozycję otrzymania dwóch małych nagród (zwykle były to pianki cukrowe – tzw. marshmallow, lub ciasteczka), jednak nie natychmiast, a dopiero po 15 minutach zamiast jednego, który dzieci wezmą od razu.
W toku dalszych badań okazało się, że te dzieci, które potrafiły dłużej oprzeć się pokusie skorzystania ze smakołyku po wielu latach (ok. 10 lat), uzyskiwały jako nastolatki lepsze wyniki w nauce (mierzone testami SAT) i były określane przez swoich rodziców jako bardziej kompetentne.
Okazało się także w wyniku badania, że bardzo istotne dla powodzenia badania było uzyskanie u badanych takiego stopnia przekonania, że nagroda w terminie późniejszym zostanie przyznana, że mogli się chętnie na to zgodzić. Innymi słowy – reguły gry musiały być fair, nie mogło być wątpliwości co do wyniku.
Umiejętność decydowania się na opóźnioną gratyfikację, na odłożenie w czasie korzyści z wysiłku włożonego wcześniej jest kluczową umiejętnością dla osiągnięcia sukcesu w większości dziedzin w życiu, które opierają się na kompetencji.
Na całe szczęście nie jest to cecha wrodzona, można ją w sobie kształcić. Zdolność przystosowywania jest zależna od warunków środowiska, w którym się kształcimy, ale nasze mózgi są na tyle plastyczne, że wiele umiejętności można w sobie wzbudzić, a potem wzmocnić.
Jak nauczyć się odroczonej gratyfikacji?
W moim przypadku określam sobie cele, które chcę osiągnąć i dzielę je na etapy – zwykle trzy: łatwy, średni, trudny.
Np. bieganie – poziom łatwy – ukończenie biegu na 10km, poziom średni – półmaraton i trudny – maraton.
Za każdy poziom przyznaję sobie odpowiednio dużą nagrodę. Celem tej nagrody jest właśnie przyzwyczajenie mózgu do tego, że za włożony, odpowiednio duży wysiłek jest gratyfikacja, jest przyjemność. Oczywiście samą przyjemnością jest już ukończenie danego etapu i poczucie jak wspaniale było włożyć taki trud w bieganie, ale nagroda dodatkowo ma ugruntować przekonanie, że coś się należy dopiero po wykonaniu zadania.
Pamiętam jak w czasach szkoły podstawowej przez pewien czas miałem z rodzicami ustalony taki układ, że odrabianie lekcji i dobre wyniki w nauce dostawał jajko Kinder z niespodzianką. Działało! Przykładałem się do odrabiania lekcji i nauki.
Dziękuję moim rodzicom za ten pomysł.
A co Ty chcesz osiągnąć? Zrzucić kilka kilogramów, nauczyć się języka obcego, tańca, gry na instrumencie, chcesz założyć swoją firmę, a może ukończyć maraton, triathlon czy zdobyć inne osiągnięcie?
Podziel sobie ten cel na kilka etapy – trzy, lub więcej, wyznacz nagrody i zacznij to realizować!
Jeśli Ci się nie będzie udawało, to stwórz jakieś mniejsze wyzwanie dla siebie, którego celem będzie wyrabianie samej dyscypliny w odraczaniu nagród. Może to być coś tak prostego, jak odmawianie sobie słodyczy po którejś godzinie dnia, lub nieoglądanie telewizji i seriali przez kilka dni z rzędu.
Spróbuj, a zobaczysz jak niesamowite mogą być efekty po pewnym czasie.
Jeśli chcesz, możesz na blogu, w komentarzu podzielić się swoim pomysłem na wyzwanie. Będę trzymał kciuki i wspierał.
Powodzenia!