Gdyby akceptację można było kupić za pieniądze, nie bylibyśmy tak bardzo wyczuleni na swoim punkcie, ale z reguły jesteśmy.
Poczucie akceptacji, tolerancji, tego, że ktoś się z nami liczy i jest dla nas miejsce – bardzo wielu z nas ma tę potrzebę. Chcemy być kochani, wysłuchani – to ludzkie. Tak, jak małe dziecko jest spragnione uwagi swoje matki, obecności ojca, tak samo jako dorośli łakniemy uwagi.
Ta tęsknotą za ciepłem i matczyną uwagą, a właściwie jej niedoborem, przekłada się tak na dyskusje międzyludzkie, że czujemy potrzeby dzielenia się sobą, swoją opowieścią, przekazaniem jak najwięcej o sobie, jak najwięcej korzystnych informacji.
A to sprawia, że nierzadko zagadujemy swoich rozmówców, odbierając im możliwość podzielenia się swoją historią.
A co by się stało, gdyby pomilczeć, dać przestrzeń swojemu rozmówcy, schować swoje ego do kieszeni?
Dzieją się cuda. Ale jest to wielka sztuka, nie przychodzi naturalnie.
Sztuka słuchania i celebrowania drugiego człowieka.