Minął miesiąc od rozpoczęcia wyzwania "Jestem #cichy" (na dole strony i tutaj znajdziesz link do opisu i dowiesz się o co w tym chodzi), tak więc czas na podsumowanie:
Byłem cichy, ale tylko w tych aspektach:
- Wyciszyłem się wewnętrznie i skupiłem jeszcze bardziej na tym, co działo się wewnątrz mnie, pomogła mi w tym codzienna poranna medytacja (ułatwia wgląd w siebie, jeśli tak rozpoczynasz dzień, to mniejsze prawdopodobieństwo, że dasz się ponieść np. zamartwianiu, czy "ruminacjom").
- jeśli chodzi o emocje, to najważniejsze jest to, co jest teraz, a nie to co było, albo co ewentualnie będzie, ale nie ma, lub "co by było gdyby". - Więcej robiłem, niż mówiłem, czyli tak, jak facet powinien! Świetny efekt - założyć sobie, że nie mówisz o tym co zrobisz zanim się za to nawet nie zabierzesz i nie zrobisz pierwszego kroku. Czy wybiegałem w przyszłość? Oczywiście, ale mimo wszystko tylko wtedy, gdy miałem jakiekolwiek podstawy, żeby to robić.
- Pokora... były sytuacje, w których zagadywałem kogoś i opowiadałem o sobie, zamiast trochę dłużej posłuchać. To wielka i wspaniała umiejętność - dać komuś odczuć, że jest dla Ciebie ważny i dać mu uwagę.
Taka pokora zaczyna się wtedy, gdy sami czujemy się tak pełni i "ukochani" (lubimy siebie, czujemy się świetnie ze sobą), że mamy zdolność do wielkiej szczodrości. Dawaj, dawaj, dawaj, a potem ewentualnie poproś. - Najważniejsze jest tu i teraz. Nie tylko to, jak się czujesz, ale także to, jakie masz opcje. Miarą wolności i dobrego samopoczucia u mnie jest to, że mam wybór, bo go sobie zapewniłem. To takie oparcie wolności na odpowiedzialności.
- Schodząc głębiej w siebie. Czy byłem wobec siebie cichy - to znaczy łagodny? Nie, chyba nie. Nadal siebie oceniam w niektórych sytuacjach, choć coraz rzadziej. Wymaga to długotrwałej i systematycznej pracy - miesięcy, nie jednego miesiąca.
- Pokora. Były sytuacje, w których mi jej zabrakło. Ale oceniam, że nie była to fałszywa pokora, to znaczy taka, że chciałem "poświecić" - np. social-mediach, czy przed znajomymi tylko po to, żeby zapełnić jakąś pustkę - NIE!
Za zdrowe uważam sytuacje, gdy wkładamy w coś wysiłek i pokazujemy owoce, dajemy sobie nagrodę za ten wysiłek, co zachęca do kolejnych poświęceń w przyszłości.
OK, jest ciekawie. Wnioski zebrane, pewne elementy eksperymentu do zachowania, ale lecę dalej i testuję kolejne "cnoty".
Kolejny eksperyment - dużo ciekawszy - na luty: "Jestem #śmiały".
...wkrótce opis.