My mężczyźni często dajemy się uwieść marzeniom o sukcesie, o nagrodach, o dostatku i przyjemnościach.
Kłopot w tym, że to tylko wizje końca, samych celów, bez spojrzenia na to wszystko co po drodze. A tak naprawdę najbardziej liczy się właśnie cała ta droga, liczy się wykonanie, obecność w procesie, który nierzadko jest trudny, mozolny, jest wyzwaniem.
Warto też pamiętać o tym, że efektem sukcesu często jest leniwienie, osiadanie na laurach, z kolei efektem klęski jest przebudzenie i konieczność przyjrzenia się sobie i światu na nowo, wyciągnięcia nowych wniosków.
Dlatego nie eliminujmy porażki z równania mającego zaprowadzić do sukcesu.I może warto się zastanowić nad... celebrowaniem niektórych porażek, nie tylko sukcesów?