Z reguły im większe mamy oczekiwania, tym większe jest rozczarowanie, gdy coś, lub ktoś ich nie spełnia. Wzrost rozczarowania jest proporcjonalny do oczekiwań.
Zbyt małe oczekiwania także są problemem, bo mogą znaleźć do punktu, w którym jakikolwiek efekt przestaje być istotny i tracimy sens dążenia do celu.
Gorzej nawet, bo obniżanie oczekiwań może okazać się fałszywą bańką, zaprojektowaną tylko po to, żeby zabezpieczyć nas przed jakimkolwiek ryzykiem zawodu - nie tylko tym, co dostajemy, ale i tym, co sami wkładamy - w relację, w projekt, itd.
Czy jest coś pośredniego, pomiędzy zbyt dużymi, a zbyt małymi oczekiwaniami?
Nie, ponieważ w życiu nie chodzi o to, żeby unikać wszelkich rozczarowań.
Chodzi o to, żeby wykorzystywać te rozczarowania nie do użalania się, że coś poszło gorzej, ale do budowania skali, do nauki jak coś można usprawnić i zrobić lepiej następnym razem.