Porażka boli. Niektóre przegrane są wręcz nie do zniesienia. Dlaczego?
Czy znasz kogoś, kto kiedyś nie popełnił błędu, albo nie odniósł porażki, a może wręcz klęski na jakimś polu? Może sam znasz gorzki smak porażki.
Porażka boli najbardziej, gdy w naszej głowie popełniamy błąd myślowy typu “wszystko albo nic”, czyli gdy postrzegamy tę sytuację, w czarno-białych barwach, zero-jedynkowo, to znaczy, że jesteśmy albo wygrani, albo całkowicie przegranie.
To błąd, bo życie to cała gier i sytuacji, w których nieustannie będziemy się sprawdzali. Dlatego postrzeganie zero-jedynkowe jest bardzo niezdrowe i powoduje wiele negatywnych emocji, zwłaszcza gdy “siada” nam samoocena, bo postrzegamy siebie jako totalną porażkę.
Warto postrzegać życie w odcieniach szarości. Raz wygrywasz, a raz przegrywasz, chyba że się poddasz i przestaniesz próbować, nie podniesiesz się z porażki.
Wszystko jest w głowie, w myśleniu.
Ważne, żeby pamiętać, że tak samo, jak nie ma “albo-albo”, tak też nie ma “i to, i to” - nie można “mieć ciastka i zjeść ciastka”. Porażka jest końcem czegoś, ale też i początkiem czegoś nowego. Porażka nie jest najważniejsza. Najważniejsza jest droga - proces, który doprowadził Cię do porażki lub wygranej. Usprawniaj proces i dąż do wygranej.
Następnym razem, gdy pomyślisz, że wraz z porażką coś się skończyło, zmień tę myśl na “przegrałem tym razem, to fakt, ale czy na zawsze - to zależy” i zapytaj siebie czego chcesz w przyszłości, jaką naukę możesz wyciągnąć z porażki dzisiaj, żeby zamienić ją w wygraną.
Odcienie, wszystko ma swoje odcienie.