Kiedy jesteśmy młodzi i dopiero uczymy się życia, mamy głowy pełne marzeń, czasem zupełnie bezkresnych, a czasem malutkich, choć magicznych i wszystkie one wydają się takie prawdziwe i osiągalne.
Wchodzimy dopiero w życie i roztaczając wielkie wizje przyszłości - “Takie będzie moje życie!”.
Kilkanaście, kilkadziesiąt lat później i dużo dalej w dorosłość, stajemy przed swoim odbiciem w lustrze spoglądając w przeszłość i przypominamy sobie wszystkie sytuacje, które nas zaskoczyły oraz trudności i mówimy “Takie jest życie.”.
Od poczucia bezkresu do nutki bezsilności i rozczarowania, albo nostalgii za przeszłością.
Cały problem związany z przeszłością jest taki - ona już się wydarzyła i nie mamy na nią wpływu. Analizowania, gdybanie niczego nowego nie wniesie do życia.
Przeszłość z kolei jeszcze się nie wydarzyła.
Gdy dorastamy w jakiś dziwny sposób stajemy się bardziej poważni, nierzadko spięci, czasem przytłoczeni, wielu z nas traci umiejętność zabawy taką, jak mają dzieci.
W głębi duszy dobrze wiemy dlaczego tak się dzieje - żyjemy coraz większa ilością przekonań na temat tego, czym jest według nas życie, a bardziej boimy się nabijać sobie guzy, doświadczać, ryzykować.
Oczywiście nie wszyscy z nas, aczkolwiek często tak się dzieje.
Z jednej strony moc możliwości, a z drugiej niemoc wynikająca z przekonań.
Sztuką jest nie żyć uwikłanym w przeszłości, a przynajmniej w tym, co negatywne w tej przeszłości. Sztuką jest nie konserwować w sobie niezweryfikowanych przekonań na temat życia, sztuką jest sprawdzać jak jest na własnej skórze, stale próbować i się uczyć.
Sztuką jest nie tracić marzeń i nadal wierzyć w jej spełnienie, wykorzystując nabyte doświadczenie do tego, by ją w miarę realnie planować. Wytyczać osiągalne cele i mierzyć siły na zamiary, nie atakować od razu szczytu, gdy nie weszliśmy nawet na pierwsze zbocze.
Młodzieńcy mają niewiele doświadczeń za sobą i dlatego z optymizmem spoglądają w przed siebie w przyszłość. Tak, jak “Wędrowiec nad morzem mgły” Caspara David Friedricha, tyle że bez mgły.
Bliżej wieku średniego mamy już wiele za plecami i czujemy ciężar tych doświadczeń. Dodatkowo powoli zaczynamy dostrzegać pewną granicę, kres na horyzoncie, jakim jest większe zmęczenie, wizja odległej, ale nieuchronnej śmierci.
Myślenie o tym rodzi tak zwany ciężar istnienia. Nie ma ciężaru istnienia. Wszystko jest tylko naszym wyobrażeniem o życiu. Nadal, mimo wieku.
Dlatego sztuką jest potrafić stale patrzyć przed siebie, malować sobie nowe granice, zamieniać marzenia w wykonywalne zadania, działać i doświadczać.
A to wszystko właśnie po to, żeby nie poprzestawać na zwykły “takie jest życie”, tylko “takie będzie moje życie”. Różnica dwóch słów, a różnica jak dwa różne światy.