Nie ma! Choćbyś chciał nie ma dróg na skróty. Żeby dojść do celu trzeba wykonać pracę, zwłaszcza tę najtrudniejszą - pracę emocjonalną.
Raz na jakiś czas stajemy w życiu przed pokusą, której trudno się oprzeć, przed pokusą ulżenia sobie w wysiłku mozolnego wspinania się pod górę, dostarczania wykonanej roboty i przeżywania… zarówno wzlotów, jak i upadków, przeżywania stresu który jest nieoderwalnie związany z każdym bardziej ambitnym i nietypowym zadaniem.
O ile pokusa ulżenia sobie w pracy fizycznej lub twórczej jest zauważalna, bo jest to coś łatwo mierzalnego, o tyle pofolgowanie sobie w wykonaniu pracy emocjonalnej przychodzi jeszcze łatwiej, bo jest efekty nie są zauważalne natychmiast, nie można ich pomierzyć żadnym urządzeniem, a jednak to ten rodzaj pracy, który czyni ogromną różnicę.
Upraszczanie sobie rzeczywistości przez redukowanie obowiązków do wykonania, urywanie i upraszczanie myśli, spłycanie emocji, bezrefleksyjne podejście do tego, co nas spotyka mają jeden, piekielny efekt - spłyca również Ciebie!
Dlatego koniec końców nie warto… wybierać dróg na skróty i uodparniać się na możliwość głębszych, uczących i wzbogacających przeżyć i przemyśleń.
Nie bez powodu mówi się, że świadomość poszerzamy, zamiast mówić, że ją osiągamy np. zaliczając jakiś poziom wiedzy. Poszerzamy ją widząc, robiąc i czując więcej, nie mniej!
Droga na skróty też poszerza… nieświadomość i nieobecność.
To cena którą płacimy za unikanie wykonywania prawdziwej, emocjonalnej pracy, czego często się boimy.