Wszyscy mamy coś, co nie pozwala nam od czasu do czasu zasnąć - nierozwiązane sprawy, zmartwienia, traumy, trudne wspomnienia z przeszłości.
Pierwszym krokiem na drodze do odpuszczenia myślom, którą te "demony" wywołują nie jest szukanie rozwiązania problemów (co się stało, to się stało, nie ma na to rady), nie jest zamiatanie problemu pod dywan, ani zagłuszanie go.
W wielu dawnych kulturach uważano, że aby pokonać demony, trzeba je nazwać ich własnym imieniem, aby je osłabić i pokonać. Nie ma sensu tarmosić się z czymś, co jest mocne, z oponentem, którego słabych punktów nie znamy.
Tak właśnie należy postąpić ze swoimi demonami - pierwszym co musisz zrobić, to nazwać je po imieniu, utożsamić je. Zidentyfikować to, z czym walczysz.
Niektóre demony są głęboko ukryte i trzeba się do nich dokopać, aby je rozpoznać.
Różnica między nazwanym a nienazwanym demonem, to różnica między strachem a lękiem. Strach jest zawsze przed czymś, co zidentyfikowaliśmy. Lęk trzyma silniej i dłużej od strachu, bo jest nienazwany, to lęk przec wyimaginowanym zdarzeniem, konsekwenchą czegoś, czego lękamy się zrobić.
Zacznij od nazwania tego, czego się lękasz, a przejdziesz do strachu, który znacznie łatwiej będzie Ci oswoić.